Dawne Zawiercie w fotografiach i opowiadaniach

Stefan Stefaski

Grudzień w Zawierciu i okolicach 1847-1936 (część 2)

Strona główna » Opowiadania » Grudzień w Zawierciu i okolicach 1847-1936 (część 2)

Rok 1847

W przeszłym tygodniu, na przestrzeni drogi żelaznej od Częstochowy do granicy austriackiej, odbytą została dnia 22 bm. próba jazdy parochodem, który w dniu tym po raz pierwszy dotarł do stacji Granica, wzniesionej nad rzeką Białą Przemszą pod wsią Maćki (Maczki), naprzeciwko i w odległości dwóch wiorst od stacji Krakowsko-Szląskiej drogi żelaznej w Szczakowie. Nowa ta część drogi żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej, 72 wiorst długości mająca, wychodząc z dworca kolei w Częstochowie, rozwija [się] naprzód wzdłuż lewego brzegu rzeki Warty w biskości wsi Błeszno, Wrzosowa, Słowiki, aż do młyna Wały, pod którym, przerzucając się na prawy brzeg tejże rzeki, opuszcza zarazem gubernię warszawską i wchodzi do radomskiej, a następnie dobiega do stacji klasy 3., Poraj, dwie mile od Częstochowy odległej. W całej długości rozległa dolina Warty, z panującym ciągle widokiem klasztoru Jasnej Góry i ruin olsztyńskiego zamku, piękny przedstawia krajobraz, i dlatego tym smutniejsze sprawiają [wrażenie] następne dwie mile drogi, wiodącej od Poraja wśród bagien, zarośli lub jałowych piasków do stacji klasy 2. w Myszkowie. Lecz wrażenie to jest krótkie i przemijające, bo dzięki kolei żelaznej mile liczą się minutami, a dojeżdżając już do Myszkowa, okolica inną przybiera postać; rozsuwający się widnokrąg urozmaicony licznymi osadami zamykają wzniosłe góry, dolinę rzeki Warty obejmujące. Tu, opodal 6 wiorst na lewo od kolei, leży miasto Żarki. Od Myszkowa droga przebywa już ciągle nader urozmaiconą okolicą. Mijając miasteczko Mrzygłód, odkrywa się powabne położenie wsi Rudniki, z grupą piętrujących się w oddaleniu skalistych gór zwaliskami Ogrodzienieckiego Zamku uwieńczonych. Droga żelazna, przecinając kilkakrotnie potoki Wartę zasilające, dochodzi następnie do osady fabrycznej Zawiercie, położonej o milę poniżej miasta Kromołowa, gdzie rzeka ta ma swój początek. W Zawierciu droga ostatni raz przecina rzekę Wartę i opuszcza już takową, aby następnie przedrzeć [się] przez pasmo gór, którymi  natura obdziela dwie najznaczniejsze kraju naszego rzeki, to jest Wisłę i Wartę. Stąd ta część kolei aż do stacji Łazy jest na całej linii najwyższą; dochodzi [do] około 1 100 stóp nad poziom Morza Bałtyckiego, a przeszło 700 nad poziom kolei na stacji warszawskiej. Posępne i jodłowe lasy, niedostępne wyższych gruntów towarzysze, zalegają jednomilową przestrzeń drogi od Zawiercia do Łazów. Od stacji Łazy droga żelazna wchodzi pomiędzy wzniosłe i trudne do przebycia góry, których widok pobudza ciągłe oczekiwanie wjazdu na groźne wiadukty lub do podziemnych tunelów, lecz próżna obawa, droga czepia się i rozwija u podnóża wzniosłych gór, chwyta cieśniny, przedziera się przez międzygórza, a podróżni zaledwie dostrzegają mało znaczące nasypy lub przekopy tam, gdzie widoków olbrzymich dzieł oczekiwali. Dlatego ta szczególna część drogi będzie na zawsze świadectwem zdolności i gorliwej pracy naszych inżynierów, którzy przy ograniczonych środkach, jedynie trafnym wyborem kierunku drogi, napotkane trudności i zapory pokonać umieli. Góry, pomiędzy którymi, mijając stację Łazy, kolej jest prowadzona ubarwionymi łąkami, niwami, kłąbami lasów i gęsto rozrzuconymi wioskami, poprzedzielane obficie spływającymi potokami, przedstawiają malownicze widoki z pędem pociągu co chwila zmieniające się, a z tych do piękniejszych policzyć można rozkoszne położenie wsi Wiesiołka i Wysoka. Dalej droga przecina wieś Bugaj i dochodzi do stacji klasy 3., Ząbkowice, w bliskości wsi tegoż nazwiska założonej. Od Ząbkowic, minąwszy niewielką przestrzeń lasu, przedstawia się powabny widok wsi rządowej Gołonóg, z pięknym kościołem na wysokiej górze wzniesionym. Dalej wchodzi droga w długi i głęboki przekop w skale wykuty, aż do wsi Strzemieszyce docierający. Przy wyjeździe z przekopu stapiają się i nikną nagle góry, dotąd drogę otaczające, otwiera się rozległa płaszczyzna zamknięta od strony południowej pasmem gór krakowskich i szląskich, a za tymi rozwijające się w oddaleniu szeregi niebotycznych, wiecznie śniegiem pokrytych Karpat, określają tę nader wspaniałą panoramę mil kilkanaście obejmującą. W okolicach Strzemieszyc, a mianowicie: Dąbrowie, Niwce i w Niemcach, rozłożone są najznakomitsze naszego kraju górnicze zakłady, jako to: huty żelazne i cynkowe, toż węgla ziemnego kopalnie. Od Strzemieszyc dochodzi już droga żelazna do stacji Granica, której obszerne budowle, tego lata rozpoczęte, w przyszłym dopiero ukończone zostaną. Zanim więc nastąpi bezpośrednie zetknięcie drogi naszej z drogą Krakowsko-Szląską, otwarta zostanie dziś do użytku publicznego część drogi od Częstochowy do stacji Ząbkowice, mil 2 od granicy austriackiej, a 2,5 od stacji pruskiej Mysłowice odległej.
Kurier Warszawski 1(322).12.1847 r.

Rok 1874

Kościół we wsi Skarżyce w powiecie Olkuskim, guberni kieleckiej, otrzymał z rąk W. Pani Joanny Neybauer za pośrednictwem W. Wandy Węgierskiej w ofierze dywan przed Wielki Ołtarz za rs. 40, trzy obrusy na ołtarze, sześć ręczników i dwanaście ręczniczków na kielich za rs. 15, za co miejscowy proboszcz oraz parafianie wdzięczność swą oświadczają szlachetnej ofiarodawczyni.
Kurier Warszawski 4(16).12.1874 r.

Rok 1885

Z Zawiercia. Osada nasza odczuwa bardzo zupełny brak szkoły elementarnej dla dziewcząt. Są u nas wprawdzie dwie szkoły: miejska i fabryczna, lecz w obu uczą się chłopcy i dziewczęta. Dzieci fabrycznych robotników, a zwłaszcza chłopcy, nie odznaczają się zbytnią grzecznością i biedne dziewczątka bardzo często znosić muszą ich grubiańskie żarty, nawet kułaki. Wskutek tego wiele rodzin woli nie posyłać córek swych do szkoły i bez nauki chować je w domu, aniżeli narażać na podobne przykrości. Szkoła początkowa dla dziewcząt miałaby u nas niemałe powodzenie.
Tydzień, Piotrków, 26(8).11(12).1885 r.

Właściciel dóbr Szczekociny, p. H., własnym kosztem przeprowadził drut telegraficzny z osady Szczekociny do najbliższej stacji telegraficznej w Pilicy. Długość tej linii telegraficznej wynosi 28 wiorst. Głównym celem przeprowadzenia telegrafu jest osobista wygoda właściciela, który z rodziną zwykł zjeżdżać na letni wypoczynek z Petersburga do Szczekocin.
Gazeta Kielecka 9(27).12(11).1885 r.

Rok 1899


Ogrodzieniec, Pilica. Z dalszych stron. Sąd okręgowy kielecki osądził niedawno sprawę o zabójstwo, jaka ze względów obyczajowych zasługuje na przytoczenie; dowodzi bowiem, że wyrafinowane przestępstwa na rynku miejskim znajdują odbicie i w wioskowych zaciszach. Powodem zabójstwa była kobieta i namiętna walka o jej posiadanie pomiędzy dwoma młodymi, pracowitymi i zapobiegliwymi gospodarzami. Dramat ten rozgrywał się przez lat trzy w granicach gmin Ogrodzieńca i Pilicy pow. olkuskiego. Na jarmarku w Pilicy 32-letni włościanin z Ryczowa, Piwowarczyk Mikołaj, od lat kilku już żonaty, ujrzał Józefę Pociejowską, kobietę urodziwą, która taki wpływ wywarła na Mikołaja, że w domu oświadczył wprost własnej żonie, iż gdyby nawet była aniołem, pod jednym dachem z nią żyć nie będzie. Jakoż tak jej zaczął dokuczać, straszyć śmiercią, że porzuciła dach mężowski i powróciła do domu rodziców. Mikołaj tymczasem coraz częściej stawał się gościem w sąsiedniej wiosce, Złożeńcu, gdzie mieszkała Józefa, która wyszła za mąż bez przekonania za Jana Pocieja, i również porzuciła męża i powróciła do domu matki swojej Antoniny, pomimo żałosnych protestów małżonka, człowieka spokojnego i pracowitego. Romans Mikołaja i Józefiny był głośnym w całej wsi, mąż rozwodził żale, prosił proboszcza o pośrednictwo, lecz bezskutecznie. Perswazje nie odniosły skutku. Matka Józefy i jej brat radzi nawet byli Mikołajowi, ponieważ ten obrabiał im ziemię, oddawał swego konia do roboty, zarabiał furmanką. Z chwilą przyjścia na świat dziecka Jan Pociej, mąż Józefy, zaczął znów domagać się powrotu żony do domu; zainteresowani więc postanowili „usunąć go, aby nie przeszkadzał”. W tym celu Gonciarz Jan (brat Józefy) zwabił do lasu Jana Pocieja, gdzie przy pomocy gajowego Maja i Piwowarczyka udusił go powrozem, a następnie dla zatarcia poszlak jeden koniec szalika denata okręcił około szyi, gdy drugi przywiązał do drzewa. Do operacji zabójstwa gajowy Maj był wynajęty za pieniądze i gdy Piwowarczyk trzymał Pocieja za nogi, Gonciarz za ręce, Maj zarzucił na szyję ofiary pętlicę i założywszy w nią kołek, dopóty kręcił, aż udusił Pocieja. Sąd Okręgowy, po krótkiej naradzie, wyniósł wyrok skazujący wszystkich trzech oskarżonych: Piwowarczyka Mikołaja lat 32, Maja Antoniego lat 21, i Gonciarza Jana lat 23, na 15 lat ciężkich robót w kopalniach.
Tydzień, Piotrków 5(17).12.1899 r.

Rok 1900

Zawiercie.
Geszefciarze węglowi, na podobieństwo kretów, wiercą, ryją i kopią ziemię wokoło Zawiercia, poszukując złotodajnego węgla, którego eksploatacja jest bardzo niepewna z powodu wód zaskórnych, w kilku lub kilkunastu metrach natrafionych. Przeszkody te wymagają kosztownych maszyn i dlatego drobne kapitały spółek często toną w czarnym błocie.
Tydzień, Piotrków, 19(2).11(12).1900 r.

Rok 1902

We wsi Kromołów
miał się odbyć pogrzeb 4-letniego chłopca, Walentego Wincenciaka, mieszkańca wsi Pomrożyce. Jak donosi „Kurier Sosnowiecki”, wobec krążących pogłosek, iż dziecko udusiła macocha Marianna Wincenciak, policja wstrzymała pochowanie ciała. Dokonana sekcja stwierdziła słuszność podejrzenia. Śledztwo prowadzi sędzia śledczy II rewiru częstochowskiego.
Tydzień, Piotrków, 1(14).12.1902 r.

Rok 1904

W Zawierciu przyszło wskutek mobilizacji do rozruchów robotniczych. Ponieważ w jednej z fabryk policja przemocą zatrzymała część robotników w gmachu fabrycznym, tłum przypuścił szturm, uwolnił kolegów i zniszczył wnętrze kantoru.
Przegląd Wszechpolski, grudzień 1904 r.

W Zawierciu
gwałty i rabunki nie ustają. W dn. 23 zeszłego miesiąca o godz. 7.30 wieczorem napadnięto na sklepik Borsztejna na ulicy Fabrycznej, i podczas gdy jedni z czterech napastników obezwładnili kupca, drudzy rabowali półki z towaru i szufladki z drobnych pieniędzy; podczas powyższej operacji weszła żona Borsztejna, Ruchla, a widząc, co się dzieje, zaczęła krzykiem wzywać pomocy; łotry przeto, lękając się nadejścia sąsiadów, zbiegli, dając kilka wystrzałów rewolwerowych, na skutek których Ruchla Borsztejn została ciężko ranna kulą pod pachę i, po przewiezieniu do Częstochowy zmarła tamże w szpitalu dn. 26 zm. Nazajutrz usiłowano ograbić w biały dzień sklep M. Rozena obok Starego Rynku, przy czym R. i małżonka jego odnieśli ciężkie uszkodzenia tępym narzędziem. W niedzielę dn. 27 zm. o godz. 11 w nocy strzelano dwukrotnie na ulicy do p Richtera, majstra fabryki Zawiercie. Podobnych faktów możemy jeszcze wiele zanotować.
Tydzień, Piotrków, 18(5).12.1904 r.

Zawiercie, 26 grudnia. W niedzielę świąteczną odbyła się tutaj wielka zorganizowana demonstracja socjalistyczna, zakończona gwałtami i rabunkami. Plan ułożony był bardzo starannie i dokładnie przeprowadzony. Kilku wyznaczonych do tego ludzi zamknęło w mieszkaniu naczelnika straży ziemskiej i ustawiło się na czatach przed domem. Po nabożeństwie w kościele tłum robotników, głównie z ogromnej przędzalni tutejszej, zatrudniającej w normalnych czasach 4000 ludzi, ruszył tłumnie przez ulice osady, niosąc na czele dwie czerwone chorągiewki. Kilku stójkowych, skrzyknąwszy się, próbowało stawić pochodowi opór, ale odtrącono ich na bok, lekko pobiwszy. Udało się im tylko wyrwać chorągiewki i – podobno − przytrzymać tych, którzy je nieśli. Tłum podążył dalej, krzycząc i hałasując, ku olbrzymim zabudowaniom przędzalni „Towarzystwa Akcyjnego Ginsberga” i wtargnął na podwórzec fabryczny. Robotnicy rzucili się do biura zarządu i splądrowali je, rozbijając sprzęty, unosząc co im się wydawało cenniejszym. Po kilku godzinach bezczynności policja zaczęła działać pod kierunkiem naczelnika straży ziemskiej, któremu z trudem udało się wydobyć z więzienia we własnym domu. Na razie obsadzono fabrykę strażnikami miejscowymi, co przyszło tym łatwiej, że na miejscu ekscesów nikogo prawie nie było. Około godziny 7 wieczorem przybyło do Zawiercia wojsko z Częstochowy. Równocześnie przybył gubernator piotrkowski. Śledztwo prowadzone jest bardzo gorączkowo. Aresztowano do wczoraj wieczorem (poniedziałek) kilkadziesiąt osób, jak organy policyjne zapewniają zatrzymano samych prawie przywódców socjalistycznych.
Gazeta Toruńska 31.12.1904 r.

Rok 1911

Wycieczka Towarzystwa Krajoznawczego.
Łódzki oddział Towarzystwa Krajoznawczego zorganizował trzydniową wycieczkę zbiorową w dn. 8 bm. Uczestniczyło 38 osób. Wyjazd nastąpił o godzinie 9 m. 10. Rano uczestnicy przybyli do Będzina, tam po śniadaniu zwiedzili hutę szklaną, gdzie oprowadzał ich i udzielał objaśnień dyrektor Sujkowski, następnie po oględzinach ruin zamku wyruszono końmi do kopalni „Saturn”. Zwiedzanie urządzeń kopalnianych trwało trzy godziny. O godzinie 9 wieczorem spożyto w Sosnowcu wspólną kolację. Tutaj p. Czarnowski wygłosił ciekawą pogadankę na temat 250-letniego jubileuszu czytelnictwa polskiego. W klubie na przedmieściu, „Sielce”, uczestnicy wycieczki znaleźli wypoczynek. W dniu 9 bm. o godzinie 8 m. 25 rano wszyscy wyjechali koleją do Dąbrowy i zwiedzili tam kopalnie „Paryż”. Objaśnień udzielał inżynier Piwowar i miał pogadankę „o węglu”. Następnie zwiedzono muzeum miejscowe; a po krótkim wypoczynku „Hutę Bankową”. Odjazd do Zawiercia nastąpił o godzinie 6:45. Powitani serdecznie przez członków zarządu Oddziału Towarzystwa Krajoznawczego w Zawierciu, wszyscy uczestnicy zaproszeni zostali na urządzony tam kiermasz w Domu Ludowym. Tutaj wypoczęto i przenocowano; rano zaś końmi udali się do Ogrodzieńca i mimo deszczu wytrwale dalej odbyli podróż. Zwiedzili rzeczkę Czarną Przemszę i ruiny zamku. Stąd wyruszono do Kromołowa, gdzie znajdują się źródła rzeki Warty. Nastąpił powrót do Zawiercia; tutaj zwiedzono wzorowo urządzoną szkółkę dla dzieci robotników zakładów fabrycznych Tow. Akc. „Zawiercie”. Po krótkim wypoczynku z Zawiercia powrócono wprost do Łodzi o godzinie 11 m. 15 w nocy w niedzielę.
Rozwój 15.12.1911 r.

Rok 1916

Zawiercie. Odnośne władze niemieckie zabroniły używania znaczków pocztowych, których dla miejscowego ruchu miasto Zawiercie używać chciało.
Gazeta Toruńska 27.01.1916 r.

Rok 1924


Sześć tysięcy robotników znajdzie pracę w Zawierciu od Nowego Roku.
„Ilustrowany Kurier” donosi, że nieczynne od dłuższego czasu zakłady fabryczne w Zawierciu, które zatrudniały ostatnio 8000 robotników, zostaną od Nowego Roku uruchomione, dzięki zamówieniom zagranicznym i przypływowi zagranicznego kapitału w formie długoterminowego kredytu. Uruchomienie to dojdzie do skutku dzięki umowie, jaka została sfinalizowana dniu 15 bm. w Warszawie, pomiędzy wiedeńską eksportową firmą Intag. Na podstawie tej umowy firma Intag, angażując w to około półtora miliona dolarów, uczyniła zamówienie na większe partie towaru w formie tzw. „in Lohn”, tj. dając własne surowce i płacąc za robociznę. Dzięki tym zamówieniom, fabryka „Zawiercie” zostanie puszczona w ruch w dniu 2 stycznia 1925 roku, przy czym z miejsca zatrudnionych zostanie 6000 robotników w przędzalni i tkalni. Dalsze oddziały, jak bielnik i wykończalnia, zatrudniające około 2000 robotników, zatrudnione zostaną w ciągu następnych paru tygodni, gdy przędzalnia i tkalnia dostarczą im pierwszej partii towaru. Dla naszego przemysłu uruchomienie „Zawiercia” jest ważnym krokiem naprzód w zwalczaniu przesilenia.
Gazeta Wągrowiecka 23.12.1924 r.

Rok 1925


Krwawe zajście bezrobotnych w Zawierciu z policją.
W ubiegłą środę powtórzyły się manifestacje. Zjawiła się policja. Na policję posypały się kamienie, a wówczas policja zaczęła tłum nakłaniać do rozejścia się. Gdy to nie pomogło, zaczęła tłum rozpędzać, bez użycia jednak broni, gdyż taki był rozkaz. Na policję posypały się znów kamienie. W pewnym miejscu tłum rozbroił patrol, złożony z kilku policjantów. Połamano im karabiny, a w czasie utarczki jeden z policjantów, uderzony w głowę kolbą, padł z roztrzaskaną czaszką na miejscu. Ostatecznie spokój przywrócić zdołano i kilku agitatorów aresztowano. Naprężenie jednak jest duże, bo i nędza duża. Na 40 000 mieszkańców bezrobotnych zarejestrowano 7000.
Orędownik Ostrowski 22.12.1925 r.

Rok 1928

Śmiertelne bójki w Zawierciu.
W Zawierciu niejaki Sobieraj, posprzeczawszy się ze swym sublokatorem Raczkiem, pchnął go nożem w okolice serca tak nieszczęśliwie, że Raczek na miejscu wyzionął ducha.
Goniec Wielkopolski 29.12.1928 r.

Rok 1932

Delegacja związku włókniarzy interweniuje w sprawie Tow. „Zawiercie”. Z Łodzi we wtorek wyjechała do Warszawy delegacja międzyzwiązkowa, reprezentująca poszczególne związki zawodowe włókniarzy, z wyjątkiem związków klasowych. Delegacja ta interweniować ma w sprawie zapowiedzianego na 15 grudnia unieruchomienia warsztatów Towarzystwa Akcyjnego „Zawiercie”. Delegacja zabiegać będzie o rozszerzenie akcji pomocy doraźnej w komitecie do spraw bezrobocia, wobec tego że olbrzymia większość pracowników Zawiercia pozbawiona będzie środków utrzymania.
Ilustrowany Kurier Codzienny 1.12.1932 r.

Strajk włoski w przędzalni Tow. „Zawiercie”. We wtorek po południu wybuchł włoski strajk w przędzalni A. i B. Tow. Akc. „Zawiercie’’ w Zawierciu. Strajkuje około 600 robotników. Tłem strajku jest zapowiedź zarządu unieruchomienia fabryki w połowie bm. Natychmiast po wybuchu strajku odbyła się konferencja sekretarzy związków zawodowych i delegatów robotniczych z dyrekcją fabryki. Konferencja ta jednakże nie dała pozytywnych rezultatów. W mieście panuje spokój. Dyrektor fabryki oświadczył, że zakłady nie ruszą po 15 bm. Poza tym dyrekcja fabryki oświadczyła, że drugiej zmiany robotników do fabryki nie dopuści, dopóki pierwsza zmiana nie opuści zakładów pracy.
Ilustrowany Kurier Codzienny 15.12.1932 r.

Walka z klęską bezrobocia. W Zawierciu i okolicy. Z Warszawy donosi: Dnia 18 bm. odbyła się w Będzinie konferencja poświęcona zaradzeniu klęsce bezrobocia w Zawierciu i powiecie zawierciańskim. Konferencja odbyła się pod przewodnictwem wiceministra komunikacji inż. Gallota. Postanowiono uruchomić roboty przy budowie okolicznych dróg, a mianowicie drogi z Myszkowa do Zawiercia i z Ciągowic do Bugaju. Nadto uruchomionych zostanie kilka okolicznych kamieniołomów, które dostarczać będą materiałów do budowy tych dróg. Poza tym szereg bezrobotnych znajdzie pracę w kamieniołomach państwowych w Zagnańsku, część zaś przy budowie kolei Kraków − Miechów oraz budowie fragmentu kanału, który przebiegać będzie w pobliżu Zawiercia i połączy Zagłębie przez Wisłę z Piną. Dzięki tym zarządzeniom około 3000 bezrobotnych okręgu zawierciańskiego znajdzie pracę.

Okupacja zakładów „Zawiercie” przez robotników.
Okupacja zakładów firmy „Zawiercie” trwa w dalszym ciągu, z tą jednak zmianą, iż zamiast 600 robotników, którzy przebywali początkowo na terenie fabrycznym, w tej chwili przebywa tam tylko około 300. Ogółem strajkuje w Zawierciu 1200 robotników, z czego 900 przebywa poza fabryką.
Ilustrowany Kurier Codzienny 21.12.1932 r.

Rok 1934

Trzeci przejazd kolejowy w Zawierciu. Dzięki staraniom prezydium miasta władze miejscowe zezwoliły na przeprowadzenie trzeciego przejazdu kolejowego w Zawierciu od ulicy Grunwaldzkiej do terenów tzw. „za smolarnią”. Wszyscy mieszkańcy zamieszkali w tej okolicy wiadomość tę przyjęli z zadowoleniem, gdyż dotychczasowy stan bardzo utrudniał ruch pieszy i kołowy. Prace przy przejeździe rozpoczną się w najbliższym czasie po świętach.

Redukcje w Ubezpieczalni Społecznej w Zawierciu. Po wypracowaniu trzymiesięcznego wymówienia w Ubezpieczalni Społecznej w Zawierciu kilku pracowników zwolniono z pracy.
Polonia 22.12.1934 r.

Dzieci puchną z głodu.
Mamy w Polsce kilka miast nawiedzonych klęską głodu, gdzie ogromna większość mieszkańców nie ma pracy i dosłownie umiera z głodu. Do osławionego Żyrardowa dodać należy Zawiercie, gdzie na 31 tysięcy mieszkańców 26-tysięczna armia bezrobotnych czeka na zmiłowanie. Głodno i chłodno w izbach, gdzie stłoczeni młodzi i starzy gnieżdżą się, czekając, kiedy skończą się straszne miesiące zimowe. W lecie zawsze lżej, powiadają, przynajmniej nie męczy nas zimno. Nie mają ci nieszczęśliwcy ubrań, ani obuwia, świecą ciałem. Najgorzej z dziećmi, powiadają, puchną z głodu, oczu nie widać, takie teraz mają twarzyczki. Kobieta jak widmo, o zapadłych twarzach, zgaszonych oczach, na ręku maleństwo, spódnicy czepiają się dwaj chłopcy, prosi o kilka groszy, bo już od dwóch dni nie jadła. Zgroza! Ludzie przewracają się z wycieńczenia, nie mogliby wykonać nawet najlżejszej pracy. Całe pożywienie to zupa z kuchni miejskiej i kawałek chleba. Ale uczestniczenie w takich „ucztach” nie jest udziałem wszystkich. Młodzi biorą się na sposoby, byle ratować życie. Potem czyta się w gazetach opisy o napadach. Przecież wychowała ich ulica, bo nie mają ani domu, ani opieki. Czy można nazwać mieszkaniem izbę, w której mieszka, a raczej gnieździ się 10 osób? Z braku ubrań kilka osób stale leży na barłogach, reszta wychodzi na ulicę, aby żebrać. Dzieci uczestniczą w „zarobkowaniu”, wysłane przez rodziców; zresztą uciekają, z tego rodzice pieklą się, gdzie oprócz głodu spadają na grzbiety ciężkie pięści i przekleństwa. Co z takich dzieci wyrośnie? Wielkie zakłady przemysłowe, jak „Zawiercie”, fabryka Huldczyńskiego, zredukowały liczbę zatrudnionych, robotników z 10 tysięcy na kilkaset. Na robotach publicznych pracują robotnicy obarczeni liczną rodziną, zarabiają 2 zł 72 gr. dziennie. Taki zarobek nie pozwala na zaspokojenie głodu, nie może być mowy o zakupieniu ubrania, opłaceniu mieszkania. Tak żyje, a raczej przymiera, klasa robotnicza w Zawierciu. Organizacje PPS i TUR to jaśniejsze punkty w tej strasznej rzeczywistości zamierającego miasta. Nie ustępują mimo prześladowań władz, organizują zebrania, odczyty, wołają o pomoc dla ludności, płoszą sen z powiek tym, którzy chcieliby przede wszystkim, żeby „panował spokój”. Głodni ludzie nie uspokoją się, jak długo nie będą mieli chleba dla swoich dzieci, a więc pracy dla siebie. Toczy się bój o pracę.
Głos Kobiet 20.12.1936 r.

Informacje wyszukał i przygotował Jerzy A. Maciążek

Dokonano poprawek pisowni według obecnych wzorców, zostawiając bez zmian tylko ciekawe archaizmy, np. „zawiercki” zamiast „zawierciański”.

Poprzednią część wydarzeń z września można przeczytać pod tym adresem: www.dawne-zawiercie.pl/999


 

|   Do góry   |   Strona główna   |

Centrum Inicjatyw Lokalnychwww.cil.org.pl

Newsletter

ALPANET - Polskie Systemy Internetowe